V60 to średnie kombi szwedzkiego producenta, który jak wiemy jest już bardziej azjatycki niż europejski. Na szczęści wpływ Chin nie popsuł marki, a ten model jest tego najlepszym przykładem. Efekt? Nadwozie kombi nie musi być nudne. Ciekawi Was jak to możliwe? Już wyjaśniam.
Po pierwsze Volvo V60 to ładny samochód. O gustach niby się nie dyskutuje, ale dawne skandynawskie kombi trudno było nazwać atrakcyjnym. No chyba, że lubicie geometrię przestrzenną. Nasze Volvo dzięki opadającej linii dachu, długiej masce wygląda agresywnie. Testowy egzemplarz wyposażony był w pakiet Polestar Performance (2900 zł), który dodatkowo to podkreślał. Delikatne listwy pod zderzakiem, większe felgi, czy mały spojler nad bagażnikiem dodał sylwetce animuszu. Aby uzupełnić ten efekt, polecam zamówić biały lakier. Może i często się brudzi (widać na zdjęciach ;P), ale czysty wygląda wykwitnie.
Druga sprawa to silniki, który świetnie radzi sobie z tym nie najlżejszym samochodem (ponad 1600 kg). Pięciocylindrowy turbodiesel D5 o pojemności 2,4 litra standardowo generuje 215 KM (430 NM), lecz dzięki pakietowi Polestar, który modyfikuje oprogramowanie auta i zwiększa moc do 230, a maksymalny moment obrotowy do 470 NM. To naprawdę niezłe parametry jak na samochód kombi. Może to nie RS6, ale auto jest bardzo żwawe, przyspiesza elastycznie i potrafi wbić w fotel. Dowodzą temu osiągi: v-max = 230 km/h i 7,7 s do 100 km/h.
Te wartości otrzymujemy również dzięki współpracy silnika z doskonałą 6-biegową, automatyczną skrzynią. Przekładania bardzo dobrze odczytuje sygnały kierowcy zarówno przy delikatnej, jak i agresywnej jeździe. Ponadto jeśli jednak bylibyście innego zdania, to V60 oferuje Wam manetki przy kierownicy do manualnych przełożeń. Ta opcja działa również błyskawicznie, więc nie będziecie bali się wyprzedzać nawet kilku TIR-ów.
Kolejną przyczyną tego efektu jest napęd AWD. Cztery koła korzystające z mocy silnika zapewniają nam doskonałą trakcję na prawie każdej nawierzchni. Próba zerwania przyczepności z nogą na gazie skończy się fiaskiem. Jedyne zmiany w jeździe, na które możemy sobie pozwolić to trzy tryby pracy zawieszenia: Comfort, Sport, Advanced. W zależności od wybranej opcji zmieni się sztywność sprężyn, reakcja na pedał gazu i hamulca. Nazwy dobrze oddają charakter różnic. No może za wyjątkiem Advanced, który ma być mixem dwóch poprzednich, a tak naprawdę prawie nic się nie zmienia.
Do omówienia zostało nam jeszcze wnętrze. Deska rozdzielcza Volvo jest schludna i mimo wielu przycisków – ergonomiczna. Kolory zastosowane w środku są jednak ciemne. Rozświetla je jedynie aluminiowa konsola centralna oraz wyświetlacz systemu infomedialnego. Elementem urozmaicającym są również trzy opcje wyświetlania zegarów. Każdy motyw różni się kolorystycznie (czerwony, zielony i szary). Słowo uzupełnienia należy się systemowi Sensus Connected Touch. Wspomniany ekran jest dotykowy i wyświetla informacje w programie zbudowanym na podstawie Androida. Dzięki temu w aucie można zainstalować kilka aplikacji (m.in. Deezer, Spotify), przeglądać strony WWW, sprawdzać maila itp. Dzieje się to za pomocą modemu GSM, który łączy użytkownika z Internetem. System ten jest nieźle dopracowany i sporo wciąga. Jak? Słuchaliście kiedyś radia z Kenii lub Tajwanu? Volvo V60 Wam na to pozwoli, ale nie bawcie się na światłach, jeśli nie chcecie być strąbionym! Minusem systemu jest ograniczone możliwości niektórych aplikacji w Polsce. Czekamy na ruch poprawy ze strony producenta.
Omawiając wyposażenie auta nie sposób zapomnieć o różnych aspektach bezpieczeństwa. Mnogość poduszek powietrznych ochroni nas podczas wypadku, a system City Safety do 50 km/h sam zahamuje samochód, gdy się zagapimy. Monitor martwego pola, pasa ruchu, czy czytnik znaków pozwoli również uniknąć kolizji. Dodatkowo aktywny tempomat (hamuje do zera) pozwoli na więcej luzu kierowcy. Jeśli nie lubicie jeździć w nocy, Volvo V60 pozwoli Wam to przełamać. Active High Boom to zestaw przesłon zamontowanych w reflektorach, który cały czas używa „długie światła”, a w przypadku wykrycia pojazdu zasłania strumień światła, by nie oślepiać innych kierowców. Wszystkie te systemy na szczęście pomagają kierowcy i nie atakują go przy każdym zakręcie. Niestety zdarza się, że V60 się myli i czyta złe znaki lub zaparkowane w wąskich uliczkach auta traktuje jak nadjeżdżające na nas ciężarówki.
Połączenie tych gadżetów z mocnym silnikiem i dynamicznym nadwoziem mało nie kosztuje. Bazowa wersja to wydatek 206000 zł, a nasz doposażony egzemplarz – 250 tys. zł. To spora kwota jak na kombi z małym bagażnikiem (430 l), aczkolwiek przeglądając cenniki konkurentów Premium V60 jest sporo tańszą opcją. Plusem jest również oszczędność. Volvo w trasie zużywa 7 l, a w mieście 9 l, więc warto się zastanowić, bo nie znajdziecie tam elementów słabej jakości „made in China”.
Konrad Stopa