Jeszcze kilka miesięcy temu Kraków drżał przed najazdem setek tysięcy pielgrzymów, klęską transportową i zatrzymaniem życia miasta. Podczas ŚDM w stolicy małopolski jeździło się jednak łatwiej niż w weekend. Był też jeden, szczególnie uprzywilejowany samochód – Volkwagen Golf Sportsvan, którego wyjątkowy pasażer żadnymi zatorami nie musiał się przejmować.
A dokładnie rzecz ujmując, po okolicach Krakowa poruszały się cztery sztuki tego auta. I o dziwo żadne z nich nie było moim testowym egzemplarzem. Po prostu Volkswagen wygrał los na loterii przekazując swoje auta do obsługi Głowy Kościoła. Sam Papież zaskoczył znów swoją skromnością wybierając takie, a nie inne modele. Co ciekawe to inwencja krakowskiego dealera, a nie centrali. Dzięki temu ten model z tablicami K0 POPE trafił na łamy światowych mediów, a marka – no cóż, miała świetną reklamę!
Trzy auta niedawno wylicytowano na charytatywnych aukcjach – osiągnęły one cenę łączną 252 900 tysięcy złotych (K1 – 85 tys. zł, K2 84,2 tys. zł, – K3 – 83,7 tys. zł), a były to raczej podstawowe wersje, niż taka, jaką ja miałem do dyspozycji. Nasz testowy model z bogatym wyposażeniem kosztuje bowiem aż 140 tys. złotych.
Wróćmy jednak do meritum tekstu i skupmy się na samym aucie. Fakt, że jeździł nim Papież rozsławił ten model, bo tak naprawdę gdyby nie to, mało kto zdawał sobie sprawę, że on w ogóle istnieje. Zwykły Golf to częsty widok, ale Sportsvan – nie widzimy go za dużo na ulicach, a szkoda, bo połączenie kompakta z minivanem nie jest najgłupszym rozwiązaniem. Nie jest też najnowszym, ale według mnie ma jeszcze sens. Dlaczego?
Choćby z najprostszych powodów. Jeśli można mieć auto wielkości Golfa z jeszcze większą przestrzenią w środku, to czemu nie? Jak to możliwe? Auto jest po prostu trochę wyższe i dłuższe. Siedzi się w nim wysoko co potęguje doznania, a nad głową jest sporo miejsca. Pięciodrzwiowe nadwozie z łatwym dostępem do środka i sporym bagażnikiem (500 litrów) powoduje, że kierowcy skupieni na swojej rodzinie będą zadowoleni.
Z zewnątrz natomiast samochód nie przypomina w zupełności wytworów ubiegłego wieku, gdzie auta były bardzo krótkie, a przy tym wysokie. Tutaj Volkswagen wygląda zgrabnie i normalnie bez sztucznego nadmuchiwania nadwozia. Według mnie to taki zmniejszony Touran, a nie napompowany Golf. Idealnie wpasowuje się w design aktualnej gamy modelowej Volkswagena i oprócz wymiarów niezbyt różni się od reszty modeli. Ten sam grill, sylwetka i spokojna stylistycznie karoseria.
W beżowym kolorze auto nie wyróżnia się zbytnio na ulicy, aczkolwiek takie detale jak chromowane relingi, lotka przy klapie bagażnika oraz 18-calowe felgi pomagają w odbiorze wizualnym auta. Biorąc pod uwagę, że trochę przy tym kosztują bardziej użyteczne były te fajerwerki we wnętrzu.
I nie chodzi tu o design lub wizualne smaczki, bo tego w Golfie Sportsvan nie spotkacie. Lakierowana czerń plastiku (tak, tak, ta fortepianowa co się „palcuje”) to jedyny pomysł na ożywienie czarnego i prostego projektu wnętrza VW. Jest tu bardzo ergonomicznie, nic nie skrzypi, a bogate wyposażenie powoduje, że naprawdę jest w co ręce włożyć!
Można zacząć od automatycznej i dwustrefowej klimatyzacji, której uzupełnieniem są podgrzewane fotele i kierownica (!). Posługując się dalej klawiszami na konsoli centralnej przechodzimy do znanego i bardzo dynamicznie działającego dotykowego ekranu multimedialnego. Jego spory, interaktywny ekran wciągnie kierowce w szerokie ustawienia samochodu, łączności z telefonem przez BT lub MirrorLink, nawigację lub system DYNAUDIO z dyskiem HDD, na który możemy zrzucić swoją muzę. Mało? VW wyposażył auto w kartę SIM, dzięki czemu system był podłączony na stałe do Internetu, przez co mogłem sprawdzić pogodę, punkty POI lub wiadomości (po angielsku) – pozwalało to też na zrobienie z auta hotspotu. Brak niestety przeglądarki internetowej, ale przecież samochód jest do jeżdżenia, a nie surfowania po necie. Nagrodą za ten brak jest natomiast masaż fotela kierowcy, który działa bardzo przyjemnie i koi nerwy podczas korków lub długich kilometrów za kierownicą.
O to, by każda podróż była przyjemna dba benzynowy motor TSI o mocy 150 KM. Szczerze powiedziawszy lepiej jeździ mi się dieslami VAG-a lub większymi motorami na PB, ponieważ 1,4 jest dynamiczny, ale przy tym bardzo paliwożerny. Najlepszym porównaniem będzie fakt, że tak naprawdę prawie tyle samo palił Golf R i to w kombi. Średnie spalanie tego auta to okolice 9 litrów. W trasie można chwilowo zejść nawet do 6, ale miasto nadrabia to spalanie do ponad dychy. Niestety to przypadłość wszystkich downsizingowych TSI (czekam na jazdy motorem 1.0 w czymś większym niż Citigo).
Sam silnik działa bezproblemowo i dobrze napędza to przednionapędowe auto. Osiągi może nie są jakieś powalające, ale do codziennej jazdy i wyprzedzania poza miastem na pewno wystarczą. Dla dopełniania obowiązku dziennikarskiego podam, że maksymalna prędkość to 212 km/h, a do setki auto rozpędza się w 8.8 sekundy. I tak wiemy, że rozsądni rodzice autem familijnym szaleć nie będą.
A na szaleństwa pozwala szybkie DSG. Autonomiczna przekładnia z siedmioma stopniami reaguje bardzo dobrze na polecenia kierowcą prawą stopą. W aucie znalazły się manetki oraz tryb sportowy tej skrzyni, która przeciąga zmianę biegów do wyższych obrotów silnika. A propos RPM – maksymalny moment obrotowy to 250 NM osiągany już przy 1500 RPM. Wracając jeszcze do skrzyni biegów, niestety w testowanym egzemplarzu trochę haczyła, ale to raczej kwestia jednostkowa niż samej konstrukcji, ponieważ w innych autach VAGa nigdy nie zauważyłem takiego problemu.
Jeśli chodzi o samą jazdę Volkswagenem Golf Sportsvan to jest ona bardzo komfortowa. Układ kierowniczy oraz zawieszenie jest ustawione bardzo kompromisowo, co oznacza, że auto wybiera nierówności, a na zakrętach się nie przechyla. Biorąc pod uwagę, że jednak ta odmiana ma więcej wspólnego z Golfem niż Touranem to nie ma się czego dziwić. Samochód dzielnie radzi sobie również z bocznymi podmuchami wiatru, a prędkości autostradowe nie są mu straszne.
Dlatego też jeśli ktoś nie lubi kombi (tak jak ja), nie ma miejsca w garażu na dużego minivana, a codziennie rano czeka go wizyta pod szkołą lub przedszkolem taki kompromis VW może być rozsądnym rozwiązaniem. Biorąc pod uwagę, że auto można mieć już od poziomu cen zwykłego Golfa (od 70 tys. złotych) to wybór robi się jeszcze bardziej wytłumaczalny. Ja jednak wybrałbym oszczędniejszego, a równie dynamicznego diesla.
Konrad Stopa
Fot. Grzegorz Wawryszczuk
Wygląd: | [usr 6] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 6] |
Skrzynia: | [usr 7] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 8] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 8] |
Wyposażenie: | [usr 9] |
Cena/jakość: | [usr 5] |
Ogółem: | [usr 7,1 text=”false” img=”06_red.png”] (71/100) |
DANE TECHNICZNE
Silnik: R4, benzynowy, 1395 cm3
Moc: 150 KM przy 5500 RPM
Moment obr.: 250 NM 1500-3500 RPM
Skrzynia biegów: Automatyczna, siedmiobiegowa
Napęd: FWD
Śr. zuż. paliwa: 9 l/100 km
0-100 km/h: 8,8 s
V maks: 212 km/h
Cena: ok 140000 zł