W 2013 roku Škoda Octavia była drugim po Fabii najchętniej kupowanym nowym samochodem w Polsce, kończąc ten rok z wynikiem 11 526 sprzedanych egzemplarzy. Nic dziwnego, w końcu to bardzo przestronne, praktyczne i niezawodne samochody. Zatem czy tak wszechobecne na polskich drogach auto może jeszcze czymś zaskoczyć lub sprawić, że poczujesz się wyjątkowo?
Na wstępie muszę się przyznać, że nie byłem specjalnie napalony na jazdę Octavią, bo nigdy nie uważałem jej za jakieś specjalnie genialne auto. Ot, solidna, konserwatywna konstrukcja, która przypadła Polakom do gustu, bo jest tania, rzadko się psuje, a starsze generacje naprawi każdy mechanik imieniem Heniek. Oprócz tego do samego odbioru auta wydawało mi się, że niechybnie przyjdzie mi w nim umrzeć z nudów… Jakże się myliłem!
Patrząc na Octavię 2.0 TDI Elegance z perspektywy czasu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Škoda przebyła bardzo długą drogę od bycia producentem budżetowych wozidełek, z czasem stając się marką co jakiś czas wypluwającą na rynek samochody, przejawiające mniej lub bardziej śmiałe aspiracje do segmentów D i E, mimo wyraźnych znamion przynależności do segmentu aut klasy średniej. Przykładem na to jest przede wszystkim druga generacja Superba, ale i niedawno testowana przeze mnie Octavia nie zostaje daleko w tyle, zdecydowanie odstając jakością wykonania, wyposażeniem i właściwościami jezdnymi od swojej siostry w podstawowej wersji wyposażeniowej z dolnej granicy segmentu C. W rezultacie otrzymujemy stosunkowo trudny do sklasyfikowania samochód, który tkwi gdzieś pomiędzy średnich rozmiarów rodzinnymi hatchbackami a konkretnymi sedanami, jak Passat B7, Citroën C5, czy Ford Mondeo Mk4.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to rozmiary Octavii. Jest wyjątkowo masywna i mimo oparcia jej o płytę podłogową VW Golfa, nadwozie zostało przedłużone o całe 400 mm w stosunku do dawcy platformy. Efektem jest naprawdę przestronne wnętrze i potężny bagażnik o pojemności 590 l (to o 25 l więcej niż w Passacie B7 Limousine). Zmieszczenie na pokładzie 5-osobowej rodziny z bagażami to bułka z masłem i, jak się okazało, wcale nie musi się to odbywać kosztem komfortu podróżowania, bo miejsca na nogi i nad głową jest tyle, co w biznesklasie na pokładzie Airbusa A380. Oczywiście przesadzam, ale nawet rośli pasażerowie nie będą mogli narzekać na brak miejsca zarówno z przodu, jak i z tyłu.
Wygląd zewnętrzny tej Octavii również nie pozostawia żadnych wątpliwości. Długa maska, sporych rozmiarów nadkola, olbrzymie przednie i tylne zwisy, i ostre kształty karoserii dają wyraźnie do zrozumienia, że mamy do czynienia z samochodem zorientowanym przede wszystkim na funkcję, a nie formę. Ta ostatnia jest klasyczna i konserwatywna, przywodząc na myśl samochody marki Audi głównie dzięki zastosowanym proporcjom i niektórym detalom, jak np. przednie reflektory z cienkim paskiem LED-ów, podkreślającym podstawę kloszy oraz tylne lampy, których kształt jednoznacznie kojarzy się chociażby z Audi A6 B5. Dodatkowy akcent w postaci efektownych, choć prostych 17-calowych felg tylko potęguje wrażenie obcowania z samochodem klasy premium. Innymi słowy, Škoda kamufluje się dość skutecznie.
Wszystko to jest napędzane 2-litrowym turbodieslem o mocy 150 KM, którego ciąg przenoszony jest na przednią oś za pomocą 6-stopniowej przekładni DSG. Motor pozwala temu czołgowi rozpędzić się do pierwszej setki w czasie nie przekraczającym 8,6 s. To szybko, zważywszy, że auto waży „na sucho” 1350 kg, a jego aerodynamika była wzorowana chyba na bloczku betonowym. Ciekawy jest też odgłos silnika, jaki dociera do uszu kierowcy w trakcie jazdy. Przypomina raczej delikatny pomruk, któremu co prawda daleko do niektórych silników R6, ale wciąż jest to coś znacznie przyjemniejszego od typowego klekotu wysokoprężnej elektrowni znanej z jakże powszechnych na naszych drogach Passatów i Golfów. Tak jest przynajmniej do magicznej granicy 3500 obr./min., po przekroczeniu której zaczyna się robić trochę za głośno, przez co dłuższa jazda z prędkościami autostradowymi staje się odrobinę upierdliwa, lecz bynajmniej nie męcząca.
Wspomniany już dwusprzęgłowy automat to maszyna, do której ciężko jest się przyczepić. Przełożenia dobierane są precyzyjnie, a czas ich zmiany rzędu milisekund to coś z pogranicza fantastyki naukowej i magii. Problemy zaczynają się w momencie sparowania jej z silnikiem TDI. Ogólnie, skrzynia DSG ma trzy tryby zmiany przełożeń w trakcie jazdy do przodu: komfort, sport, i sekwencja. O ile w trybie komfortowym jazda na trasie jest bardzo płynna, o tyle w mieście trzeba się trochę napracować gazem, próbując wymusić kick-down, który nie zawsze „zaskakuje”, gdy go potrzebujemy (wtedy pomocny okazuje się tryb sekwencyjny). Z kolei tryb sport to wyłącznie generator hałasu i czarnego dymu, więc jest kompletnie zbędny w konfiguracji z silnikiem wysokoprężnym. W trybie sport skrzynia zaczyna przeciągać biegi pod czerwone pole, ale w związku z tym, że maksymalny moment obrotowy kończy się przy 3000 obr./min., to bardzo szybko okazuje się, że w zasadzie dostajemy tylko po uszach (bo dźwięk dobywający się z wydechu w górnej części skali obrotomierza jest nie do wytrzymania), a samochód ani myśli jechać szybciej. Wobec tego najlepiej będzie po prostu ustawić wybierak w pozycji „D” i zapomnieć o istnieniu trybu „S”. Dzięki temu otrzymujemy samochód, któremu może i nie brakuje mocy, ale skutecznie ostudzi rajdowe zapędy. W końcu to rodzinna limuzyna, a nie samochód wyścigowy.
Warto także wspomnieć, że jest to nawet wygodna rodzinna limuzyna, a to za sprawą zarówno foteli, jak i całkiem niezłego zawieszenia, choć jego konfiguracja to najstarsza sztuczka w podręczniku konstrukcji samochodów osobowych: z przodu mamy dwie kolumny McPhersona, a z tyłu najzwyklejszą wleczoną belkę skrętną. Taki zestaw dobrze tłumi nierówności skierowane wzdłuż osi auta, ale już trochę gorzej jest z nierównościami poprzecznymi, które auto przejeżdża z głośnym „dobiciem”, które czuć także w dolnej części kręgosłupa. Co ciekawe, mimo prostoty zawieszenia, Octavia bardzo dobrze pokonuje zakręty z minimalnymi wycyhłami nadwozia. Twardość zawiasu rekompensują natomiast fotele obleczone skórą i alcantarą. Siedziska są miękkie, a oparcia dobrze wyprofilowane, co sprawia, że długa jazda nie kończy się utratą dysku. Regulacja jest elektryczna z bardzo szerokim zakresem dostępnych nastawów, więc nawet bardzo wybredni kierowcy nie będą mieli problemu z ustawieniem foteli pod siebie. Ponadto, siedzenie kierowcy oferuje możliwość zapamiętania trzech różnych ustawień.
Skoro mowa o fotelach, wróćmy jeszcze na chwilę do środka. Pełno tu jasnej skóry, alcantary, miękkich plastików i paru ładnych, choć trochę bzdurnych dodatków. Chodzi mi tu przede wszystkim o konsolę środkową, w której centralnie umieszczony ekran systemu infotainment otoczono plastikiem polakierowanym na fortepianową czerń. Owszem, wygląda to fenomenalnie, ale utrzymanie tego w czystości to koszmar. Widać na tym wszystkie odciski palców i każdą drobinę kurzu, która wcześniej swobodnie krążyła po całej kabinie. Ponadto jest tu kilka elementów, które trochę psują ogólne wrażenie. Widać to chociażby z prawej strony kolumny kierownicy, gdzie umieszczono przycisk uruchamiania i gaszenia silnika (odsyłam do galerii pod tekstem). Spasowanie niektórych plastików w tym rejonie to parodia niegodna samochodu, które przecież ma tak wysokie aspiracje. Oprócz tego, plastik, z którego wykonano przyciski do obsługi elektrycznych szyb umieszczone na drzwiach jest tani, twardy i wygląda po prostu okropnie w samochodzie za taką kasę. To szczegóły, ale widać, że wciąż jest miejsce na poprawki i usprawnienia. Reszta jest zupełnie w porządku, a i do ergonomii nie można się przyczepić. Wszystko jest na swoim miejscu i wszyscy starzy wyjadacze, którzy przejeździli setki tysięcy kilometrów w samochodach grupy VAG będą czuli się jak u siebie. Jest schludnie i klasycznie.
Podsumowując, Škoda Octavia 2.0 TDI Elegance to bardzo dobry, mocny i bezpieczny samochód, który daje poczucie jazdy czymś z wyższej półki dzięki doskonałemu wyposażeniu, ogólnemu komfortowi jazdy, niezłej jakości wykonania (pomimo niektórych mankamentów), automatowi DSG i kilku innym bajerom, które umilają użytkowanie tego auta (Lane Assist, system automatycznego włączania i wyłączania świateł drogowych, aktywny tempomat, system kontroli głosowej w nawigacji satelitarnej, spryskiwacze przednich reflektorów, klimatyzowany schowek, radio z Bluetooth, itd.). Niestety, za te wszystkie wrażenia przyjdzie nam słono zapłacić, bo tak „uzbrojona” Octavia kosztuje nieco ponad 100 tysięcy złotych, ale za te pieniądze otrzymamy kawał solidnego wozu. Stateczni ojcowie pokochają tę brykę, bo poczują się w niej jak menadżerowie dużego koncernu, natomiast młodzi nie mają tu czego szukać. Dla nich przeznaczono Škodę Rapid Spaceback.
Wygląd: | [usr 9] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 8] |
Przyspieszenie: | [usr 8] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 8] |
Wyposażenie: | [usr 9] |
Cena/jakość: | [usr 8] |
Ogółem: | [usr 7.8 text=”false” img=”06_red.png”] (78/100) |
Dane techniczne:
Silnik: 4-cylindrowy 2.0 TDI Common-rail
Moc: 150 KM w zakresie 3500-4000 obr./min.
Moment obrotowy: 320 Nm w zakresie 1750-3000 obr./min.
Napęd: na przednią oś
Przekładnia: dwusprzęgłowa, 6-stopniowa przekładnia automatyczna DSG
0-100 km/h: 8,7 s.
V-max: 215 km/h
Masa: 1350 kg
Zawieszenie przednie: kolumny McPhersona
Zawieszenie tylne: wleczona belka skrętna
Wymiary (dł./szer./wys. w mm): 4659/1814/1461
Pojemność bagażnika: 590 l
Tekst i zdjęcia: Jacek Krawczyk