Przykłady Porsche 918, McLarena P1 czy Ferrari LaFerrari pokazują, że hybrydowa technologia ma sens nawet w torowych i szybkich samochodach. Nie do końca jestem jednak pewien czy Lexusa RC 300 H można do takiej grupy zaliczyć. Dlaczego?
Już spieszę z odpowiedzią, która jest po prostu banalna. Mimo, że RC wygląda jak miliony dolarów i pod względem wizualnym niewiele różni się od topowej wersji RC F z silnikiem V8, to autem sportowym nie jest. Jak mówi przysłowie: „wygląd to nie wszystko” sprawdza się tutaj stuprocentowo, ponieważ pod maską Lexusa RC trochę brakuje…
Dokładnie rzecz ujmując, pod wielką płachtą blachy znajdziemy duet silnika benzynowego oraz elektrycznego. Ten pierwszy to 2,5-litrowa jednostka benzynowa o mocy 178 KM działająca na zasadzie Otto-Atkinsona . Jego uzupełnieniem jest elektryczny motor, który w sumie z jednostką spalinową daje łączną moc 223 KM. Lexus RC 300 H nie jest hybrydą typu plug-in, więc swoją energię odzyskuje podczas hamowania lub pracy silnika spalinowego. Co ciekawe, oprócz niskich prędkości, elektryka wspomaga również samochód podczas gwałtownego przyspieszania.
Takie rozwiązanie jest już dość popularne na rynku motoryzacyjnym. Moc całego układu przekazywana jest na tylną oś, która jest dodatkowo obciążona, przez co rozkład masy przesunięty jest do tyłu. To, że RC 300 H nie jest sportowcem dowiodą najlepiej jego osiągi: 8,6 sekundy do setki oraz 197 km/h prędkości maksymalnej. Takie wartości osiąga zwykły sedan, a nawet minivany.
O prawidłowe rozdzielenie tej łączonej technologii dba wirtualna skrzynia biegów E-CVT, która nieźle przekazuje moc na koła (mogłaby oczywiście lepiej, ale to w końcu hybryda). Co ważne nie irytuje swoim wyciem podczas przyspieszeń, a jej wirtualne przełożenia utrzymują maksymalny moment obrotowy w jak najlepszy sposób. Gdy jednak człowiek nie do końca wierzy automatowi, za pomocą łopatek przy kierownicy, może manualnie zmieniać biegi. Zarówno takie rozwiązanie, jak i wybór sportowych trybów jazdy nie pomaga w odczuwaniu ekstremalnych emocji z jazdy tak skonfigurowanym Lexusem RC.
Tryby Sport oraz Sport + zmieniają lekko charakterystykę auta, ale nie na tyle by mocno wyróżnić się od trybu Normal lub ECO. Fakt, że auto wówczas szybciej zmienia biegi, lepiej reaguje na pedał gazu, ale przez wspomniane osiągi nie towarzyszy temu wciskanie w fotel. Lekki uśmiech na twarzy może za to spowodować system ASC, który po odpowiednim przekręceniu pokrętła z głośników wydobywa niesamowity warkot wydechu. Co ciekawe głośność tego systemu można regulować. Niestety działa on zbyt sztucznie i nie zawsze w zgodzie ze stanem faktycznego przyspieszenia (za późno się włącza).
Oprócz tego jazda Lexusem RC 300 H nijak się ma do jazdy sportowym samochodem. Auto jest bardzo komfortowe, z elektrycznym wspomaganiem kierownicy, które przekazuje mało informacji spod 19-calowych obręczy. Miękkie zawieszenie wyławia większość drogowych problemów, aczkolwiek nie odbiera możliwości z pokonywania zakrętów szybszym tempem. Dlatego też jazda RC nie różni się zbytnio oprócz podróżowania innymi limuzynami tej marki. Nie czuć w nim w ogóle prędkości, przez co często można przekroczyć zakazane przepisy. Dopiero przy nieco ponad autostradowych prędkościach w aucie zaczyna być głośniej, ale można to szybko zagłuszyć świetnym audio od Marka Levinsona (jedyne 20250 złotych dopłaty…).
Lexus RC 300 H dał mi jednak jedną możliwość, którą wiele samochodów sportowych dać nie może, czyli opcję polatania autem bokiem. Całkowicie wyłączalne ESP sprawia, że samochód nawet na suchej powierzchni może zamiatać tyłem. Trzeba to jednak robić z umiarem, ponieważ spora masa (ponad 1,7 tony) działa mobilizująco na bezwładność samochodu. Na szczęście rozkład masy pozwala wyczuć zachowanie się samochodu podczas uślizgu. I uwierzcie, że ta możliwość broni resztek sportowego charakteru samochodu, którym podkreślam, RC nie jest.
Mimo, że dwudrzwiowa karoseria z pakietem F-Sport w kształcie sportowego coupe mówi całkowicie co innego. Długa maska, drzwi bez ramek oraz krótki tył przynosi na myśl najlepsze owoce azjatyckiej motoryzacji. Pakiet F-Sport wnosi do tego obrazu wielki grill, przeprojektowane zderzaki oraz boczne progi z wieloma przetłoczeniami. Wspomniane felgi oraz znane już z całej gamy podwójne reflektory potęgują tylko dynamiczny i agresywny przekaz auta. Szkoda tylko, że to tylko pozory… Nasz testowy egzemplarz w bordowym kolorze przyciągał wzrok wielu przechodniów i innych kierowców. Niestety kolor jak magnes działał również na kurz i brud. Zrezygnowałbym również z plastikowych „skrzel” na tylnym zderzaku – wyglądają trochę tandetnie, ale tego zrobić nie można (są w standardzie).
Kilka cech sportowca można znaleźć również we wnętrzu tego samochodu. Kubełkowe fotele oraz ciężki dostęp do tylnej kanapy to tylko kilka z nich (niby elektrycznie odsuwane fotele, ale robią to za wolno i zbyt płytko). Reszta to wnętrze znane z ISa i innych Lexusów. Niezłej jakości materiały, świetne spasowanie oraz mnogość wyposażenia jak na auto premium przystało. Inne są jedynie zegary, które wzorem z LFA, główne miejsce zajmuje obrotomierz, który za pomocą przycisku można przesuwać – świetny bajer. Poza nim podgrzewana kierownica i fotele (również wentylowane), dwustrefowa klimatyzacja automatyczna, kamera cofania, łączność WiFi, czujniki parkowania i wiele innych multimedialnych udogodnień (nawigacja). Brakuje jedynie systemu parktronic. Narzekać można również na ich obsługę za pomocą touchpada, która wymaga kilku chwil sporej cierpliwości…
Co więcej o wnętrzu? Jak na coupe przystało widoczność jest średnia, miejsca dosyć mało, aczkolwiek 4 osoby się zmieszczą (do 175 cm wzrostu), a bagażnik ma około 370 litrów z małym otworem załadunku. Niby słabe wyniki, ale pasażerowie nawet podczas dłuższej trasy nie narzekali, więc w sytuacjach alarmowych pełnia możliwości załadunkowych Lexusa RC się sprawdza.
A ile taki pozorant kosztuje? Lexusa RC można mieć już za 190 tys. złotych. Technologia hybrydowa wymaga kilkunastu tysięcy dopłaty. W pakiecie F-Sport (nie jest najwyższą wersją wyposażenia) i kilkoma dodatkami nasz samochód wyceniono na prawie 300 tysięcy złotych. Wersje benzynowe nie kosztują jednak dużo mniej, a technologia hybrydowa pozwoli nam oszczędzić trochę na stacjach benzynowych. Producent deklaruje spalanie na poziomie nawet 4 litrów na 100 kilometrów. Dla mnie jest to wartość nie do osiągnięcia, aczkolwiek wynik 7 litrów na trasie też jest niezły. W mieście trzeba liczyć około 2 litrów więcej. W porównaniu do wersji 200T to naprawdę spora oszczędność – uwierzcie na słowo!
Czy w takim razie Lexus RC jest warty uwagi? Jak najbardziej, aczkolwiek warto poznać go przed zakupem, żeby nie czuć się oszukanym. Ten model to świetny pozorant oraz materiał do szpanu. Jeśli lubicie być fotografowani przez przechodniów lub pokazywani palcami nie znajdziecie tak przyjemnego i komfortowego samochodu. Szkoda tylko, że przy spotkaniu z bardziej wtajemniczonymi osobami lub podczas ruszania spod sygnalizatora prawda wyjdzie na jaw.
Konrad Stopa
Fot: Jakub Głąb
Wygląd: | [usr 9] |
Wnętrze: | [usr 8] |
Silnik: | [usr 6] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 5] |
Jazda: | [usr 8] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 8] |
Wyposażenie: | [usr 9] |
Cena/jakość: | [usr 6] |
Ogółem: | [usr 7.2 text=”false” img=”06_red.png”] (72/100) |
Dane Techniczne:
Silnik: R4
Pojemność: 2500 cm3
Moc: 223 KM
Skrzynia biegów: Automatyczna, E-CVT
0-100 km/h: 8.6 s
Prędkość max. 197 km/h
Masa ok. 1700 kg
Cena ok. 300 000 PLN