Fiat 500L, analogicznie do swojego mniejszego brata-dawcy, jest odpowiedzią na ruch ze strony Mini. Brytyjska marka, należąca do BMW, stworzyła bowiem nowy produkt, który bazuje na pierwowzorze, czyli dobrze nam wszystkim znanym „maleństwie” – Clubman. Jest on nadmuchaną wersją tradycyjnego „Miniaka”. Fiat postanowił zrobić to samo i nadmuchał swoją 500-tkę.
Już na pierwszy rzut oka widać, że Fiat utracił więcej charakteru przy tym zabiegu niż konkurencyjne Mini. No właśnie – czy to na pewno jest konkurencja? Cenowo Fiat jest sporo tańszy, ale też dużo mniej wysmakowany. Chyba jednak bliżej mu będzie na przykład do Kii Vengi. Wydaje się, że 500L straciło retro-designerski charakter tradycyjnej „pięćsetki”. Mimo nienajlepszego, nieproporcjonalnego wyglądu, połączenie kolorów czarnego i białego, stylizowanych felg i ładnych detali, wyróżnia się na ulicy i przyciąga wzrok. Testowy egzemplarz na pewno nie ginął w tłumie i spotykał się z zainteresowaniem innych kierowców.
Wewnątrz, „L-ka” wystylizowana jest w podobnym klimacie i tu, mimo średniej jakości plastików i materiałów tapicerskich, wszystko wygląda dobrze i nowocześnie. Paniom na pewno się spodoba. Samochód ma ekran dotykowy, który jest centrum dowodzenia nawigacji i systemu audio. Działa on nieźle, nie mam zastrzeżeń. Jednak sam dźwięk, jaki wydobywa z siebie audio zainstalowane w 500-tce to pomyłka. To właściwie nie gra. Jakość dźwięku można porównać do ruskiego radyjka z bazarku. Atutem wnętrza nowego Fiata na pewno jest przestrzeń i widoczność. Jeśli chodzi o pierwszy aspekt, to miejsca jest na prawdę bardzo dużo. Zarówno z przodu jak i z tyłu. Bagażnik robi wrażenie i może pomieścić na prawdę dużo, a cały samochód jest gotów zawieźć 5-cio osobową rodzinę na tygodniowe wakacje za granicą.
Pytanie tylko, czy podróż nie zajmie dłużej niż sam wypoczynek…? A wszystko dlatego, że samochód po prostu ma bardzo słabe osiągi. Silnik benzynowy 1.4, o mocy 95 KM jest bardzo nieelastyczny na każdym właściwie biegu i wydaje się po prostu za słaby dla samochodu o tych gabarytach i masie. Rozpędzanie trwa wieki, a wyprzedzanie na pewno nie należy do przyjemności. Bez wahania i bez jeżdżenia mogę polecić mocniejsze jednostki. Najrozsądniejszym wyborem zapewne będzie jednostka wysokoprężna, o pojemności 1.6. W ofercie znajdziemy również doładowany silnik benzynowy, o pojemności 0.9l. Obawiam się jednak, że taka pojemność może bardzo się męczyć w tym nadwoziu, mimo deklarowanej wysokiej mocy.
Samochód, jak można się spodziewać, nie jest obdarzony sportowym charakterem, więc i precyzja prowadzenia nie powala, ale zapewne wcale nie miała powalać. Auto przechyla się w zakrętach i nie jest „zwarte” w prowadzeniu. Jeździ się bardziej jak pontonem niż jak gokartem. Siedzi się wysoko i trochę jak na krześle. Pozycję można porównać do tej, jaką ma kierowca autobusu. To, co jeszcze łączy autobus i nowego 500L, to wielkość powierzchni przeszklonych. Jest ich bardzo dużo, a widoczność w każdym kierunku jest wręcz niesamowita. To chyba największy atut i pozytywne zaskoczenie w tym samochodzie. W każdą stronę widzimy wszystko i widzimy idealnie. Wydaje się, jak by model ten nie miał w ogóle słupków i innych przeszkód dla wzroku. Duże brawa. To będzie atut, który docenią szczególnie panie, ale nie tylko. Szczególnie przydatny przy parkowaniu.
Do parkowania i innych manewrów przy niskich prędkościach służyć ma znana już od wielu lat funkcja „City”. W teorii zmienia ona czułość i charakterystykę pracy układu kierowniczego tak, by umożliwić manewrowanie bez wysiłku, a kierownica nie stawała prawie żadnego oporu. W praktyce – jak dla mnie – system jest nie intuicyjny i ma się wrażenie, że koło kierownicy, gdyby je raz a dobrze zakręcić, kręciłoby się prawie w nieskończoność, niczym koło fortuny w popularnym teleturnieju w latach 90-tych.
Zmiana biegów również nie przebiega zbyt precyzyjnie, chociaż pochwalić można dużą gałkę zamiany biegów, która na prawdę dobrze leży w dłoni. Wcześniej podobną spotkałem testując Pandę i tam również była miłym akcentem.
Przestronnością, przejrzystością oraz ceną, 500-tka na pewno będzie wygrywać z Mini Clubman, na którego jest bezpośrednią odpowiedzią. Stylem, jakością i osiągami na pewno będzie odstawać. Szkoda. Zwłaszcza stylu. Bo mały Fiat 500 stylem zbytnio nie odstawał. Co do cen modelu 500L, to zaczynają się one od 49 900 zł. Wersja podobna do testowej to wydatek ok. 60 tys. zł. Dobrze wyposażony 500L z najmocniejszym dieslem to już wydatek ponad 80 tys. zł. Przy tych cenach, mimo wad, samochód wydaje się być niezłą propozycją, na przykład dla kobiet, które chcą mieć namiastkę włoskiego stylu, przy możliwości przewiezienia do przedszkola trójki dzieci. Tak dużą przestrzeń w nowoczesnym wykonaniu, ciężko będzie znaleźć gdzieś indziej. Jeśli jednak w jakimkolwiek stopniu jesteście pasjonatami motoryzacji, będziecie zawiedzeni…
Artur Ostaszewski
[table id=9 /]