Hyundai, w walce o klienta, wyciąga ciężkie działo. W nowym Genesisie pojawi się w przyszłości system ostrzegający o stacjonarnych fotoradarach. 299 tys zł, które przyjdzie Wam zapłacić za tę koreańską limuzynę może się więc szybko zwrócić…
Taka informacja została podana do opinii publicznej podczas australijskiej premiery flagowego Hyundaia. System ostrzegania przed radarami stacjonarnymi – niestety nie przed policyjnymi suszarkami – za pomocą GPS i specjalnie opracowanej technologii będzie zbierał informacje o drodze, a następnie wszystkie zebrane dane prześle do komputera pokładowego auta. Dzięki temu już 800 metrów przed urządzeniem mierzącym prędkość, kierowca zostanie ostrzeżony o zbliżających się nieplanowanych wydatkach.
Przejazd bez strachu koło fotoradaru umożliwi też specjalna ikonka, która będzie wyświetlała dozwoloną prędkość, z jaką możemy się na danym odcinku poruszać. Co ciekawe, jeśli kierowca nie zdejmie nogi z gazu, samochód zrobi to za niego. Tak, dobrze myślicie – Hyundai Genesis sam zwolni przed fotoradarem.
Jak można się było domyślać, od razu pojawili się przeciwnicy tego pomysłu, którzy zarzucają Koreańczykom, że takim wyposażeniem w samochodzie będą namawiać kierowców do łamania przepisów. Trochę się z tym nie zgadzam. Prawidłowo postawiony fotoradar zmusza do zdjęcia nogi z gazu w obszarze tego wymagającym. Kierowca luksusowego Hyundaia siłą rzeczy przejedzie taki odcinek z dopuszczalną prędkością.
Takie urządzenie może zrekompensować dość wysoką kwotę, którą przyjdzie Wam wyjąć z portfela w salonie Hyundaia. Trzeba przyznać, że Koreańczycy pomysł mają. Ciekawe jak to będzie działało w praktyce.
Adam Gieras