Minęło już ponad 1,5 miesiąca odkąd Laguna śmiga na Nokianach, a ja przyznam się, że dopiero po 5 tygodniach jazdy sprawdziłem w nich ciśnienie…
Możecie wierzyć lub nie, ale ciśnienie powinno się sprawdzać co 500 kilometrów lub po każdej dłuższej trasie – tak przynajmniej utrzymują eksperci. Natomiast nie dajmy się zwariować. Raz na półtora, dwa tygodnie wystarczy.
Jedno w teorii, a praktyka swoją drogą. Wyszedł ze mnie leń i zmarzluch. Konformista? Może nie przesadzajmy. Przez większą część stycznia i lutego w Polsce było w końcu zimno jak na Syberii, a Franca stoi niestety pod blokiem. Miejsce w garażu ciągle zajmuje Białuch, i chyba tak na razie zostanie.
Jak panował siarczysty mróz, to większość stacji benzynowych miała popsute przyrządy do pompowania kół. Zresztą one najczęściej i tak są źle skalibrowane. Na szczęście ja mam swoją własną pompkę, którą nabyłem w sklepie motoryzacyjnym za około 80 zł. Działa świetnie, jest nożna, więc można się przy okazji trochę napocić i według wielu testów ma bardzo zbliżone do prawdziwych wartości pomiarów.
No ale jak wyjść z taką pompką, skoro tak zimno?
Dobra, nie będę opisywał walki, którą musiałem stoczyć sam ze sobą. W końcu udało się i powiem Wam jak to wyglądało po pięciu tygodniach od założenia nowych czterech gum Nokian WR D4 205/60 R15 i wymianie wentyli w firmie Impolex, zrzeszonej w sieci Vianor. Każda świeżo założona na felgę opona była pompowana na początku stycznia do wartości 2,3 atmosfery. Po wspomnianych pięciu tygodniach wyparowało z każdej z nich od 0,3 do 0,4 atmosfery, czyli sporo. Gdybym jeździł bez sprawdzania cały czas, to pod koniec sezonu miałbym w „kiszkach” jakieś 1,5 atmosfery, czyli stanowczo za mało.
Co by mi groziło?
Przede wszystkim dostałbym po kieszeni. Niskie ciśnienie to wyższe spalanie i dużo szybsze zużycie opon (przy ostrym traktowaniu i niskim ciśnieniu wewnątrz, opony mogą nadawać się do śmietnika nawet po sezonie czy dwóch). Ale nie tylko to. Jazda na flakach to także gorsze prowadzenie, większy hałas podczas jazdy oraz – w skrajnych przypadkach – szybsze zużycie elementów zawieszenia, czyli znowu trzeba się złapać za kieszeń.
Tak np. wygląda opona, która jeździła na za niskim ciśnieniu przez jakieś kilkanaście tysięcy kilometrów:
Została już zutylizowana.
Zresztą posłuchajcie Damiana:
Dzisiaj dopompuję opony jeszcze o 0,2 atmosfery :)
Adam Gieras
fot. flickr.com/zdjęcie poglądowe (produkt czekoladopodobny)