Mini nie musi kojarzyć się tylko z szybkim hot-hatchem. Udowadnia to bazowy wariant One First opakowany w nadwozie 5-drzwiowe, który właśnie dołącza do oferty.
Mini w wersji One First nie jest sportowcem, a jedynie miejskim „toczydełkiem”. Uzbrojony w zmienne fazy rozrządu silniczek generuje jedynie 75 KM i 150 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy 1400 obr./min. Pozwala to na osiągnięcie pierwszych 100 km/h w 13,4 sekundy, a przy delikatnym traktowaniu gazu zużycie paliwa na poziomie średnim ok. 5,2 litra/100 km. Mini z tym silnikiem sprzężone jest standardowo z 6-biegową skrzynią ręczną.
5-drzwiowe Mini to nowość w ofercie brytyjskiej marki. Jego karoseria jest dłuższa o 16 cm od wersji 3-drzwiowej, ma od niej o 7 cm większy rozstaw osi i o 67 litrów większy bagażnik (278 litrów). Masa samochodu wzrosła jedynie o 50 kg.
Cena nowego Mini One First w wersji 5-drzwiowej nie powinna przekroczyć 74 000 zł, czyli tanio nie będzie. Ciekawe tylko czy mimo słabego silnika, gokartowa przyjemność z jazdy za jego kierownicą pozostanie na takim samym poziomie, jak w mocniejszych odmianach? Tego dowiemy się w marcu podczas oficjalnej premiery nowego Mini.
Adam Gieras
fot. Mini